Histeria u dziecka. I co dalej? - Kuncio.pl
Blog parentingowo-lifestylowy
parenting, lifestyle
15566
single,single-post,postid-15566,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode-theme-ver-8.0,wpb-js-composer js-comp-ver-4.9.2,vc_responsive
child-681903_1920

20 cze Histeria u dziecka. I co dalej?

Moja mama zawsze mi powtarza, że nie wie co to napad histerii, szczególnie jeśli chodzi o sklepy i inne miejsca publiczne. My tak nie robiłyśmy. My może nie, ale okazało się, że Pola bardzo chciała.

Chciała, próbowała i zdarza się, że nadal próbuje.

Atak w sklepie. Jak sobie poradzić?

Dzień jak co dzień. Kolejna wizyta w sklepie typu dyskont. Wyprawa do takiego przybytku dla wielu rodziców to ogromne wyzwanie, a szczególnie dla rodziców dwulatków, którzy z jednej strony nie chcą już siedzieć w wózkach, a z drugiej strach ich wypuścić na taką przestrzeń.

Nasz pierwszy i zarazem ostatni poważny atak w sklepie – nie wlicza się w to jakiegoś kilkusekundowego marudzenia i jęczenia – pojawił się kilka miesięcy temu, ale już po ukończeniu przez Polę dwóch lat.

Na zakupy wybraliśmy się całą trójką. Pobiegłam przodem, żeby móc już zapełniać sklepowy koszyk i zza półek dobiegły mnie krzyki, pomiędzy którymi słyszałam tłumaczący i zirytowany już głos mojego męża. Pola wrzeszczała. W końcu w złości padła na ziemię i wielkimi, mądrymi oczami się na nas gapiła – na nas, bo w między czasie zdążyłam wrócić do tej hałaśliwej dwójki. Nie tylko padła na plecy, ale jeszcze położyła się w poprzek, więc nikt nie był w stanie przejechać wózkiem. W oddali widziałam, zbliżających się już ludzi, a Pola dalej leżała. Mój mąż stał nad nią i zaciekle tłumaczył jej żeby wstała. Długo się nie zastanawiając powiedziałam:

Krzysiek, przestań jej tłumaczyć i chodź do kasy. Jak chce niech leży.

Długo nie musiałam go namawiać, oboje się odwróciliśmy i po prostu poszliśmy. Pola zrobiła jeszcze większe oczy i nawet dobrze nie zdążyliśmy odejść, a już wstała i była przy nas.

Nigdy więcej nie zrobiła nam takiej akcji. Jeśliby spróbowała, powtórzylibyśmy scenariusz, który jak widać się sprawdził.

Dziecko, z którym próbujemy się dogadywać w trakcie histerii jeszcze bardziej się nakręca. Takie są moje spostrzeżenia. Co w związku z tym najlepiej zrobić?

  1. Olać temat – czyli po prostu nie dyskutować i dać mu się wywrzeszczeć. Dziecko tak długo krzyczy jak zwracamy na niego uwagę.
  2. Wyjść z dzieckiem pod pachą – szczególnie gdy jesteśmy w miejscu publicznym, a nie chcemy czekać na zakończenie histerii, bo jest nam głupio przed innymi, boimy się durnego gadania i takie tam inne. Warto wtedy zmienić otoczenie dziecka na takie bez zbędnej publiczności, po to, aby mogło się uspokoić.

Obie opcje wypróbowałam i się sprawdzają. Teraz, gdy idziemy do sklepu Pola wie, że jeśli pozwolimy jej coś wybrać to może być to tylko jeden produkt, a nie cały koszyk.

Nie ma histerii i kilkunastominutowego lamentu. Ważne aby się nie ugiąć. Dzieci cały czas nas testują i sprawdzają na ile mogą sobie pozwolić. A mogą pozwolić sobie na tyle, na ile my im wyznaczymy granicę. Jeżeli nie zrobimy ego od razu może okazać się, że później będziemy mieli o wiele większych problem, którego tak łatwo nie da się rozwiązać.

3 Comments
  • Małgosia Ostrowska
    Posted at 12:18h, 28 lipiec Odpowiedz

    Wszystko zależy od sytuacji i od dziecka, spokojnie spróbować pogadać a jak nie to przeczekać. Znam taki jeden ciężki przypadek i współczuje jej mamie. Ale trzeba nad tym zapanować.

  • sabina
    Posted at 18:21h, 28 lipiec Odpowiedz

    Mojej córeczce jeszcze co prawda taki atak histerii w sklepie się nie zdarzył, więc nie mam w tej kwestii doświadczenia, niemniej przeczekałabym. Niech krzyczy, płacze i rzuca się na ziemię- w końcu się zmęczy i wszystko wróci do normy, przynajmniej tak mi się wydaje. Mam nadzieję, że nie będę musiała się przekonywać o tym na własnej skórze i dziecko mnie oszczędzi :).

  • My Home Rules
    Posted at 18:54h, 28 lipiec Odpowiedz

    Z życia wiem, że tłumaczenie nic nie da, zazwyczaj nie reaguję. Mój mąż robi odwrotnie, próbuje tłumaczyć i zawsze się to źle kończy, bo dziecko wścieka się jeszcze bardziej a on bardziej jest zdenerwowany.

Post A Comment