"Moje dziecko nie używa tabletu". Czyli dlaczego tak usilnie boimy się postępu. - Kuncio.pl
Blog parentingowo-lifestylowy
parenting, lifestyle
16321
single,single-post,postid-16321,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode-theme-ver-8.0,wpb-js-composer js-comp-ver-4.9.2,vc_responsive
Tablet i dzieci

16 mar „Moje dziecko nie używa tabletu”. Czyli dlaczego tak usilnie boimy się postępu.

Może wielu z Was powie, że wcale nie ogranicza. Inni powiedzą, że trzeba ograniczać, bo kiedyś nie było i jakoś się żyło, więc po co zaszczepiać w dziecku siedzenie przed ekranem tabletu, telefonu czy komputera.

A ja powiem, że kiedyś nie było też prądu i żyliśmy o świeczkach, więc czy to oznacza, że teraz mamy ich używać każdego dnia zamiast dobrodziejstw energetyki?

Początkowo moje odczucia co do dobrodziejstw elektroniki były zbliżone do przeciwników, że trzeba dzieci ustrzec przed złem jakie płynie z telefonów, bo w większości tak jest to przedstawiane. Poszłam trochę za głosem innych, na zasadzie bo „wypada”, bo jeśli myślę inaczej to może jestem złą matką?

Jednak przez ten czas stwierdziłam, że byłam w błędzie i że ograniczanie niekoniecznie jest rozwiązaniem. Obserwując rodziców wysuwam jeden podstawowy wniosek, że boimy się tego czego nie znamy lub z czego nie potrafimy korzystać.

Zaczęłam zastanawiać się czy będąc dzieckiem rodzice zabraniali mi, albo w odczuwalny sposób ograniczali, dostęp do tego, co dla nich było nowe. Przecież właśnie za czasów mojego dzieciństwa pojawiło się więcej kanałów telewizyjnych (chociaż my przez długi czas mieliśmy tylko cztery), weszły gry commodore, pojawiły się komputery.

Jak przeanalizowałam sobie moje dzieciństwo to stwierdzam, że moi rodzice byli w swych decyzjach bardzo rozsądni, a jednocześnie otwarci na możliwości jakie daje to, co miało dopiero nadejść.

Miałam ograniczenia czasowe, ale mogłam grać na komputerze, oglądać bajki – w erze wypożyczalni kaset video razem z tatą bardzo często udawaliśmy się po nowe pozycje do wypożyczalni i razem z siostrą mogliśmy wybrać jedną bajkę dla siebie. Pamiętam ten cały okres jako bardzo miły czas i tak sobie myślę, że te gry commodore, taśmy VHS to takie echo mojego dzieciństwa, miłe wspomnienia ze świata, który wtedy również był nowy.

Gdy porównałam obecny czas z tym, w którym dorastałam uznałam, że moje dzieci również będą miały swoje własne wspomnienia z dzieciństwa związane z tym, co przynosi nam świat. U nich nie będą to kasety i gry commodore, ale może właśnie telefon, czy tablet, które za 20 lat w obecnej postaci będą przeżytkiem.

Tak naprawdę tylko jeśli pozwolę im korzystać z tego, co umożliwia nowa technologia będą mogli się po pierwsze z nią oswoić, a po drugie umieć wykorzystywać w przydatny sposób. Jeśli zabronimy korzystania z całej elektroniki w jaki sposób przygotujemy je do późniejszego funkcjonowania? Przecież większość rzeczy i cały ogrom pracy wykonuje się za pośrednictwem Internetu, a co za tym idzie urządzeń elektronicznych. I właśnie tutaj pojawia się rola rodzica, który zamiast demonizować powinien oswajać i uczyć rozwagi w użytkowaniu. Określać granice i trzymać rękę na pulsie, ale jednocześnie uświadamiać, że Internet ma swoje dobre i złe strony, uwrażliwiać na zachowania w sieci w szczególności te starsze dzieci, które rozpoczynają swoją przygodę szkolną. Bo w jaki sposób ustrzeżemy dziecko, które nie miało kontaktu z technologią, ale jego szkolni koledzy już tak? Niestety prawda dla niektórych może być bolesna, ale nie uda się nam go całkowicie odciąć od telefonu i tabletu.

Co dla mnie oznacza rozważne korzystanie? Przede wszystkim to, że telefon i tablet nie jest do nieustannego korzystania. Moja 5-letnia córka korzysta obecnie i umie uruchomić telefon oraz tablet, ale wie także, że korzystanie ze sprzętu ma swoje ograniczenia.

Po pierwsze telefon rodziców nie jest do zabawy. Jedynie na co jej pozwalamy to oglądanie zdjęć, które robimy z naszych wypadów i tak naprawdę tylko się o to pyta, gdy chce wziąć nasz telefon. Tak poza tym go nie rusza i nie jest on w kręgu jej zainteresowań.

Po drugie z tabletu korzysta, jednak ma zawsze określone ramy czasowe, po których kończymy oglądanie. Nie ma nieustannego siedzenia przed ekranem. Dzięki temu nie ma problemu przy zwrocie tableta. Rzucanie na podłogę, krzyki i płacze z tego powodu się nie zdarzają, a jeżeli miały miejsce zostały zmiażdżone w zarodku, aby nigdy więcej się nie powtórzyły.

Po trzecie kontrolujemy to, co nasza córka ogląda, a przynajmniej staramy się to robić i jak do tej pory nam to wychodzi. Na tablecie oglądamy bajki, słuchamy piosenek dla dzieci, ale i czasami oglądamy dzieci rozpakowujące prezenty i pokazujące zabawki – nie wiem o co chodzi z fascynacją nad tym ostatnim, ale chyba wszystkie dzieciaki lubią oglądać jak ktoś bawi się w coś. Trudno jest mi to pojąć, ale umówmy się jestem już innym pokoleniem i mnie również pokolenie X też nie zawsze rozumie.

Po czwarte staramy się spędzać aktywnie czas na inne sposoby. Owszem tablet jest pewnego rodzaju odskocznią, ale nie wypełnia większości dnia naszego dziecka. Ma na to wpływ na pewno fakt, że P. nie jest typem dziecka patrzącego non stop w telewizor. Pierwsze bajki zaczęła oglądać mając ok. trzech lat, wtedy dopiero była w stanie wysiedzieć dłużej niż 5 minut. Więc ma to na pewno wpływ na to, że oczywiście chce oglądać youtube na tablecie, ale czasami nawet nie musimy jej mówić, że ten tablet należy już odłożyć, bo robi to sama przed zakończeniem założonego czasu.

Dostępne urządzenia elektroniczne, a także sam Internet to na pewno wyzwania współczesnego rodzicielstwa, ale też ogrom możliwości, których nie należy się bać. Każda nowość budzi wątpliwości, a może nawet wzbudza strach, jednak powinniśmy się go wyzbyć, bo tylko tak będziemy w stanie nauczyć odpowiedniego korzystania z obecnych udogodnień nasze dzieci. Jeżeli nie potrafimy korzystać z tego, co nam dają technologie to się nauczmy, a na pewno nie przekreślajmy na samym początku. To, że my nie potrafimy odnaleźć się wśród komputerów, nie oznacza, że mamy przenosić na nasze dzieci te obawy. Wprowadzając zakazy nie do końca je chronimy, a raczej odpychamy w czasie to, co nieuniknione. Na którymś etapie życia nasze dziecko zetknie się z tabletem, komputerem czy telefonem. I będzie to szybciej niż nam się wydaje. Naszą rolą jest, aby pokazać mu, że nowe technologie są elementem naszego życia, ale nie sensem w samym sobie i że oprócz świata wirtualnego istnieje też ten namacalny, w którym można robić dużo fajnych rzeczy.

Potrzebna nam jest równowaga i trzymanie balansu, o którym już pisałam nie raz. Bo tylko dzięki tej równowadze będziemy mogli nadążyć za nowościami i jednocześnie się w nich nie zatracić.

 

No Comments

Post A Comment