21 wrz I ustrzeż macicę ode złego
Jako matka jednego urodzonego dziecka i tych jeszcze nienarodzonych. Jako córka, kobieta i obywatel, posiadający takie same prawa jak męska część społeczeństwa. Nie zgadzam się, aby o mojej macicy decydował ktoś inny niż ja sama.
Z tego co mi wiadomo nikt o narządach męskich nie decyduje, oprócz samych mężczyzn. A może się mylę? W związku z tym dlaczego odbiera się nam prawo decydowania o własnych ciałach?
Zagorzali przeciwnicy aborcji pewnie powiedzą, że nie można robić wyjątków, że potrzebny jest całkowity zakaz. Niestety w życiu nie wszystko jest czarno-białe. Poza tym dlaczego jako naród chcemy zaprzepaścić to, co zostało wypracowane jeszcze w latach 90-tych?
Od razu odpowiem, że nie jestem za aborcją używaną jako środek antykoncepcyjny, bo nie tak powinna wyglądać antykoncepcja i podejście do seksu. Tak nie powinno być i z takim podejściem mogłabym polemizować. Dlatego uważam, że potrzebna jest edukacja i mówienie o szacunku do drugiego człowieka, cielesności, miłości i intymności, a także o konsekwencjach i zagrożeniach. Na edukację składa się wiele elementów.
Gdy pomyślę o małych istotach, to w głębi duszy płaczę, bo sama jestem matką i nie wyobrażam sobie podjęcia takiej decyzji. Jednak, mimo iż sobie tego nie wyobrażam, nie oznacza, że mogę narzucać to kobietom z różnymi historiami życiowymi, które stanęły w obliczu ogromnych tragedii i trudnych wyborów.
Ponadto nie mogę zgodzić się na to, aby gwałcone dziewczynki były zmuszane do rodzenia dzieci, abyśmy musiały czekać na cud, mimo iż ciąża zagraża naszemu życiu i aby kobiety, które wiedząc, że ich dziecko jest nieuleczalnie chore musiały patrzeć jak umiera na ich rękach krótko po porodzie. Dlaczego te kobiety mają stanąć przed sądem i w myśl proponowanej ustawy, zaostrzającej przepisy dotyczące przerywania ciąży, zostać skazane na karę pozbawienia wolności do lat trzech?
Czy sam fakt, że musiały podjąć taką a nie inną decyzję nie jest dla nich wystarczającą karą?
Ja wiem jedno, powinny mieć prawo wyboru i pomoc, ponieważ wiele razy nie są to łatwe wybory. Nie mam prawa potępiać tych kobiet i nie będę tego robić, ponieważ nigdy nie musiałam stanąć przed takim wyborem jak one.
Czy w związku z tym odgórne decydowanie o cudzej macicy nazwiemy humanitaryzmem i empatią do drugiego człowieka? Myślę, że w tym przypadku nie ma o tym mowy.
Osoby, które głośno krzyczą o całkowitym zakazie, czy miałyby takie samo zdanie, gdyby dotyczyło to ich córek, sióstr, czy matek? Czytając w sieci i słuchając w mediach różnych opinii, natknęłam się na różnego rodzaju „argumenty” i odpowiedzi, które w ogóle mnie nie przekonały do zmiany zdania. Oczywiście nie były to zawsze górnolotne wywody, bo odpowiedź na pytanie:
– A co, gdyby spotkało to Pana córkę?
Czytam:
– Pilnowałbym/-abym swoją córkę, żeby nigdy jej to nie spotkało. (Chodziło o możliwość usunięcia ciąży będącej wynikiem gwałtu).
Myślę sobie, ale o co kaman?! Jak niby chcesz to zrobić? Zamkniesz w złotej klatce i wypuścisz po pięćdziesiątce? Naprawdę, mimo iż mam wyobraźnię, tej abstrakcji nie jestem sobie w stanie zobrazować.
Patrząc na statystyki, liczba legalnych aborcji w Polsce w 2014 roku wyniosła, według danych NFZ, 1812 zabiegów. Niestety danych z 2015 roku nie znalazłam. Wiele portali już w zeszłym roku, przedstawiając te dane, biło na alarm, że rośnie nam liczba legalnych aborcji, bo w porównaniu z rokiem 2013 było ich o prawie 500 więcej. Niestety już te same portale nie podają co kryje się pod tymi danymi, a jak się okazuje nie ma tam tylko danych, dotyczących wskazań prawnych. Pod podanymi liczbami, oznaczonymi jako M17, czyli indukcja poronienia, są również wliczane chociażby obumarcia płodu, co chyba zmienia postać rzeczy.
Czy pozostawienie prawa w takiej formie w jakiej jest obecnie spowoduje drastyczny wzrost procederu aborcyjnego? Myślę, że nie.
Tak samo jak całkowity zakaz nie spowoduje, że ich w ogóle nie będzie. Podziemie aborcyjne będzie istniało tak samo jak teraz, niektóre dane mówią o nielegalnych aborcjach w granicach 7-13 tysięcy rocznie. Myślę, że ta liczba nie ulegnie cudownemu zmniejszeniu w związku z całkowitym zakazem aborcyjnym.
To co wiem na pewno, to że aborcja nigdy nie powinna być traktowana jako antykoncepcja. Jest to zabieg, który na wielu kobietach zostawia rysę do końca życia. Jednak to same kobiety powinny decydować o sobie. To ich ciało i ich macica. To one będą musiały żyć z konsekwencjami podjętej decyzji.
Moją córkę kocham miłością cudowną oraz bezgraniczną i nie chciałabym, aby ktoś o jej ciele decydował za nią. Do planowania rodziny zawsze podchodziłam świadomie i nadal się to nie zmieniło, dlatego tak bardzo jestem za odpowiednią edukacją seksualną. To zaczynając od samego początku, od przygotowania do dojrzałego życia możemy zmienić coś w przyszłości, a bynajmniej mam taką nadzieję.
Poniżej informacje z różnych portali, również jeżeli chodzi o poglądy. Warto patrzeć na konkretne tematy z różnych perspektyw i analizować.
No Comments