22 kwi Dziecko nauczycielem slow life
Codziennie wydaje się nam, że mamy zbyt mało czasu.
Za mało na sen. Za mało na relaks. W pracy też mamy za mało, bo się nie wyrabiamy. Ogólnie cierpimy na chroniczny brak czasu.
Dzisiaj stałam w korku i znowu złapałam się na tym, że patrzę na zegarek, że macham nerwowo nogą i mam wrażenie, że się spóźnię, nie zdążę. Jakby to moje zniecierpliwienie miało mi pomóc.
I tak przypomniałam sobie o książce, którą przeczytałam kilka lat temu. Sama myśl poprawiła mi humor. Podkręciłam radio, pośpiewałam i na totalnym luzie dojechałam w końcu do domu. Ów książką była „Pochwała powolności”. Książka przedstawia metody radzenia sobie z chorobą, na którą cierpi większość z nas – żyjemy za szybko, sami siebie nakręcamy, że musimy działać szybciej, jechać na pełnym gazie, a w sklepach, gdy robimy zakupy najlepiej jakby nikogo nie było, bo stanie w kolejce też zabiera nam czas.
Myśląc o lekturze sprzed lat, pomyślałam sobie, że idealnym nauczycielem cierpliwości i powolności są nasze dzieci. Niestety mimo wszystko wiele zależy od nas, ponieważ musimy chcieć się od nich uczyć.
Gdy Pola przyszła na świat czas zaczął płynąć wolniej. Szczególnie na początku miałam wrażenie, że każdy mój dzień jest jakiś długi, wszystko dzieje się powoli, a poniedziałek nie różni się od wtorku. Jednak nie zauważyłam tego od razu – do takich wniosków doszłam kilka miesięcy po porodzie.
Zwolniłam tempo.
Odkryłam nowe życie i można powiedzieć, że razem z przyjściem na świat mojej córki, ja również narodziłam się nowo.
I o dziwo znalazłam też czas dla siebie.
Czas się nie wydłużył, nie jest przecież z gumy. Mimo to zaczęłam czytać więcej niż przed porodem, miałam czas na 3-godzinne spacery, ćwiczenia, a przy tym wszystkim dałam radę ogarniać dom. Nie powiem, że nie byłam czasami zmęczona, bo byłoby to kłamstwo. Nie jestem Robocopem i odpocząć też musiałam, a wtedy z pomocą przychodziły najbliższe mi osoby.
Zaczęłam spędzać czas lepiej, efektywniej. Razem z moją drugą połową nie zamknęliśmy się w domu, nadal widujemy się ze znajomymi, chodzimy do kina, jeździmy na wakacje. Na pewno wymaga to większego zorganizowania się, ale nie jest niewykonalne.
Work-life-balance nabrało dla mnie nowego wymiaru. I może to banalne, ale moja córka dała mi zastrzyk energii, bezgranicznej radości, mocy. Stała się moim nauczycielem i zaczęła pokazywać mi życie od innej strony. Paradoksalnie pokazała mi drogę do dalszego rozwoju. Częściowo to również dzięki niej zaczęłam prowadzić blog – nadal nie wiem, jak to się stało, że nie zrobiłam tego wcześniej.
Każdy dzień jest dla mnie kolejną lekcją i wyzwaniem i to nie tylko rodzicielskim. Nadal się uczę i staram się celebrować każdą chwilę, nigdzie się nie spiesząc. Pola poznaje świat we własnym tempie, który nie przystaje do wszechobecnej szybkości. Nie zawsze się nam to udaje, ale dzięki temu, że Pola nie ma poczucia czasu, nasze spacery nie wyglądają jak bieg maratończyka, a obiad nie znika z talerzy w 5 minut.
Zwalniam tempo i pokazuję mojej córce świat, przygotowuję do życia. Ona uczy mnie cierpliwości, jest moim nauczycielem slow life. Codziennie przypomina mi o tym, jak ważna jest w naszym życiu równowaga, a także życie w zgodzie z samym sobą, po prostu we własnym tempie.
Slow life – filozofia życia, w której chodzi o to, aby żyć we własnym tempie. Nie oznacza to wyzbycia się wszelkiej aktywności zawodowej, ale polega na umiejętnym odpoczywaniu, na utrzymywaniu odpowiednich proporcji między karierą a budowaniem relacji interpersonalnych. Życie w nurcie slow life to życie przepełnione świadomymi wyborami, w którym ważne jest skupienie się na własnej duchowości.
Work-life-balance – koncepcja zarządzania czasem, stawiająca za cel znalezienie równowagi pomiędzy pracą a życiem prywatnym.
Kaszmirowa
Posted at 20:35h, 01 majPiękne…
Przez brak czasu rozpadło się moje małżeństwo.
Praca, kariera …kiedy pierwszy raz pomyślałam o dziecku mój „zapracowany” mąż zaczął się śmiać…Dziecko, przecież nie ma na nie czasu. czytam i jestem zafascynowana. Pięknie piszesz.
magda
Posted at 17:03h, 03 majDziękuję za ciepłe słowa. Cieszę się, że jeszcze ktoś czyta moje teksty.