27 paź Gdy cofamy zegarki
Coroczne cofanie zegarów nabrało nowego wymiaru, gdy na świecie pojawiła się Pola. Kiedyś wiele bym dała, aby pospać o godzinę dłużej, jednak teraz uważam, że cofanie czasu, w szczególności dla rodzica, jest czymś co mogłoby nie istnieć.
Z trwogą i niepokojem czekałam na niedzielę i nie było tak źle jak myślałam. Za to poniedziałek bardzo mnie zaskoczył. Pobudka o 4.50 nie była tym czego oczekiwałam. I ponownie pojawiło się pytanie o sens zmiany czasy.
W ciągu roku dwa razy zmieniamy czas – na letni i na zimowy. Najbardziej trafiający do mnie argument i logika, która każe w ten sposób postępować to argument, że latem chcemy, aby było dłużej jasno, więc przesuwamy zegarki do przodu. Człowiek lepiej funkcjonuje za dnia, zużywa mniej prądu itd. Zimą robimy odwrotnie, po to aby przesunąć godziny wieczorne na wcześniejsze względem ruchu słońca po nieboskłonie. Tak mi bynajmniej mówiono jeszcze jak byłam dzieckiem.
Jednak jak to wytłumaczyć niespełna dwuletniemu dziecku?
Powiem szczerze, że pomysłu na to nie mam i pewnie jak większość rodziców musiałam w ostatni weekend walczyć z biologicznym zegarem mojej córki, która mimo iż zasypiała w niedzielę o jej godzinie, czyli 19.30 – według jej czasu była już to 20.30 – i tak obudziła się o 5.20, gdzie powinna spać co najmniej o godzinę dłużej. Teoretycznie rzecz ujmując spała do tej godziny co zawsze – według niej była to 6.20 – w końcu nie zna się jeszcze na zegarku. To jest druga strona medalu – mimo iż dzieci idą spać później nie oznacza, że będą spały dłużej. No, ale to temat na inny wpis.
Powracając do sedna sprawy, nie wiem jak dla was, ale dla mnie 4.50 to godzina zabójcza. Podejrzewam, że jeszcze przez kilka dni będziemy musieli „przestawiać” Polę na nowy czas. Oby nie trwało to zbyt długo. W związku z tym naturalną sprawą jest, że pojawiło się pytanie: czy faktycznie zmiana czasu jest potrzebna?
Okazuje się, że zmiana czasu wcale nie wpływa na oszczędność w zużyciu energii, o czym jako pierwsi wspominali Amerykanie po przeprowadzeniu badań przez Narodowe Biuro Standaryzacji w 1976 roku. Co więcej takie sztuczne zmiany czasu zaburzają pracę naszego naturalnego, już przystosowanego do tego co jest, zegara biologicznego. Przestawienie pory wstawania może, między innymi, wpłynąć na zmianę dobowego rytmu wydzielania hormonów.
Jak widać czasami warto zastanowić się nad sensownością działań, które występują w świecie – jak to się mówi – od kiedy pamiętam. Zawsze warto, tak jak małe dzieci, zadawać pytanie: dlaczego? Może w końcu ktoś zada je na tyle, że zechce coś zmienić i ulży wielu rodzicom, dla których zmiana czasu oznacza tydzień chodzenia na rzęsach.
No Comments