
15 wrz Córko moja, ja Cię poprowadzę
Chciałabym, żeby tak właśnie było. Żeby to było takie proste. Pokazujesz kierunek i to na tyle, na tym kończy się twój wkład i działania. W realu bywa jednak inaczej, a teorię nie jest łatwo przekuć w praktykę.
Gdyby rodzice mogli być jak nawigacja, zapewne ich dzieci obrałyby kierunek taki, jaki się im wskaże. W gruncie rzeczy dobrze, że tak nie jest, bo nawigacja potrafi wyprowadzić na manowce i nie zawsze wybiera opcję najlepszą dla nas. Każdy kto choć raz jej używał wie, że ślepo jej wierzyć nie można. Wręcz jest wskazane mieć własny punkt widzenia i mimo jasnych wskazówek obrać inną drogę.
Gdyby nasze dzieci słuchały nas jak my słuchamy nawigacji pewnie byłoby łatwiej. Czy lepiej? Nie wiem, ale na pewno dla nas łatwiej.
Po pierwsze dlatego, że obrałyby kierunek taki jaki nam się marzy. Po drugie, ułatwiłyby nam jedno z zadań jakie stawia bycie rodzicem. Powiedźmy, że powiedzielibyśmy:
– Drogi synu, droga córko, masz być lekarzem.
Niczym wróżka czy wróż wypowiedzielibyśmy życzenie. Nasze słowa nabrałyby realnego znaczenia i stały się faktem. Nasze dzieci spełniłyby nasze oczekiwania, może skrywane marzenia, czy niespełnione ambicje. Jednak każdy z nas wie, że tak to nie działa. Powiem więcej, nigdy nie powinno tak być.
Jako rodzice mamy już za sobą pewien bagaż doświadczeń, przeżyliśmy wzloty i upadki, wiemy co to zawód miłosny, niepowodzenia, ale i euforia oraz radość z odnoszonych mniejszych i większych sukcesów. Zdążyliśmy już dostać solidnego kopa od życia, co powoduje, że się zmieniamy – nie zawsze, ale coś w nas się zmienia – z marzycieli i ludzi, którzy kiedyś mogli przenosić góry stajemy się twardo stąpającymi po ziemi osobnikami. Oczywiście jest to bardzo uogólnione, ale zmienia się nasz punkt widzenia.
Gdy w zderzeniu z rzeczywistością okazuje się, że nasze marzenia pozostają tylko w sferze fantazji, a my otrząsamy się z rozczarowania, dochodzimy do wniosku, że w sumie to należy podążać za tym, co nie do końca lubimy, ale co w przyszłości przyniesie nam korzyści. To właśnie ten moment sprawia, że chcemy, aby nasze dzieci również poszły tą drogą, czasami ją wręcz narzucając. Chcemy wrzucić ich w coś, co będzie dochodowe, przyszłościowe i po prostu zapewni naszym dzieciom bezpieczeństwo i stabilizację. Bo w gruncie rzeczy właśnie o to chodzi.
Czy jest to dobre?
Z jednej strony chcemy dla naszych dzieci dobrze, nie chcemy, aby się rozczarowały i zależy nam na ich szczęściu. Z drugiej strony nasze dzieci nie mogą żyć naszym życiem. Muszą i powinny żyć swoim. W tym momencie wkraczamy MY – rodzice. My nie mamy wybierać drogi. Naszą rolą jest ją oświetlać, gdy trzeba pokazywać możliwości, być przy wzlotach i upadkach, stać obok w razie potrzeby, być i wspierać.
Nie oznacza to, że nie mamy wpływu na tę drogę, bo jako rodzice możemy pomagać w jej wyborze. Nie wprost, ale przez nasze działania.
Jak to zrobić?
Bądźmy bacznymi obserwatorami i badaczami. Jeżeli widzimy, że nasze dzieci szybko się uczą nowych rzeczy, łatwo przyswajają inne języki, powtarzają słowa piosenek i to nie tylko po polsku. Może warto zapisać je na jakieś lekcje języka obcego, przecież w przypadku maluchów nauka jest i tak w formie zabawy, więc może właśnie Twojej córce czy synowi się to spodoba. Jeśli nie – trudno, spróbujesz innym razem, może trochę później albo po prostu nie jest to ten kierunek.
Gdy widzisz, że ma zacięcie taneczne, lubi muzykę, może pomyśl o tańcach, balecie, czy innej formie ruchu. Może jest bardzo szybkie i zwinne i odnalazłoby się na murawie boiska lub chodząc na karate. A może lubi majsterkować, jest precyzyjne i cierpliwe – jeśli wykazuje zacięcie techniczne, nie rób na siłę z niego lekarza albo humanisty. Budować mostów też nie musi, ale może będzie chciał być spawaczem, tokarzem albo mechanikiem.
Może Twoje dziecko jest szczególnie wrażliwe i opiekuńcze. Pielęgnuj w nim to piękno. Może Twój syn czy córka dzięki temu będzie niósł czy niosła pomoc innym.
Daj mu wybór. Nie zmuszaj.
Nie wybieraj za swoje dzieci. Prowadź i po prostu bądź.
Córko moja, poprowadzę Cię jak najlepiej umiem. Gdy będzie trzeba wyrażę opinię i pomogę, ale nigdy za Ciebie nie wybiorę, bo decyzja będzie należała do Ciebie. Będę słuchała tego, co do mnie mówisz, będę obserwowała i pokażę Ci możliwości, z których skorzystasz bądź nie. Gdy pojawi się pierwsza i kolejna porażka będę obok. Będę Cię wspierała w osiągnięciu tego, co sobie wymarzysz. Bo najbardziej na świecie zależy mi na tym, abyś była szczęśliwym człowiekiem.
Bardzo się cieszę, że życie jest jak pudełko czekoladek, dzięki temu zawsze pozostaje szansa, że w końcu trafię na odpowiednie nadzienie.
Patrycja Czubak
Posted at 19:17h, 15 wrzesieńW zupełności się z Tobą zgadzam, choć nie jestem jeszcze rodzicem to uważam, że rodzice powinni wspierać, doradzać, pozwalać swoim dzieciom na błędy, bo tylko dzięki nim poznają życie, a nie zmuszać, narzucać i realizować swoje niespełnione ambicje. Pozdrawiam
Pani Domowa
Posted at 20:10h, 15 wrzesieńCałkowicie się z Tobą zgadzam. Już małym dzieciom trzeba pozwolić na popełnianie błędów, na własne wybory – to kształtuje charakter. Człowiek nigdy nie będzie szczęśliwy będąc kimś, kim rodzice chcą aby był a nie on sam….
Kamil
Posted at 05:19h, 18 wrzesieńTo normalne że wychowując dziecko rodzic się zastanawia kim będzie jego pociecha w przyszłości. Jeśli pozostaje na tym etapie zastanawiania się i wspiera w jego samodzielnych decyzjach, pokazuje mu kilka dróg i doradza w wyborze to jest dobrze. Gorzej jeśli ukierunkowuje na jedno konkretne rozwiązanie aby zrealizować np. swoje niespełnione marzenia.
My Home Rules
Posted at 18:47h, 26 wrzesieńWażne żeby być dla dziecka wsparciem, ale to ono samo musi nauczyć się dokonywać właściwych wyborów, czasem nawet popełniając wcześniej błędy.
Ale
Posted at 19:05h, 26 wrzesieńWłaśnie – najważniejsze, żeby moje dziecko było szczęśliwym człowiekiem i potrafiło iść drogą, którą wybierze bez obciążeń typu brak akceptacji rodziców.
Karolina Kary B
Posted at 19:36h, 26 wrzesieńMoim zdaniem dziecko musi mieć wybór. Już teraz na etapie „dorastania” powinno nauczyć się wybierać i brać za ten wybór odpowiedzialność. Ja mogę mu pomóc, wskazać różne opcje, wytłumaczyć, ale zdecydowanie nie chciałabym narzucać mu swojego zdania.
Kasia
Posted at 19:37h, 26 wrzesieńPięknie napisane, sama mam tę rozkminkę od jakiegoś czasu